Stowarzyszenie Milan Club Polonia - jedyny oficjalny fanklub Milanu w Polsce - największy Milan Club w Europie!

Witamy w Milan Club Polonia


MCP - daty i liczby:
Spotkanie założycielskie: 28.12.2001
Rejestracja Stowarzyszenia: 29.10.2004
Oficjalny fanklub AC Milan od: 26.06.2005
Liczba członków w sezonie 23/24: 1097
MCP to największy fanklub Milanu w Europie!

Liczba wyjazdów na mecze Milanu: 84
Liczba zorganizowanych spotkań Milanistów: 38
Kontakt: kontakt@milanclubpolonia.pl
Kanał IRC: #MCP

Przydatne linki:

- PIŁKARZ ROKU
- TERMINARZ MILANU NA SEZON 2023/24
- Panel członka MCP
- Regulamin kwalifikacji na wyjazdy
- Wyjazdy prywatne - Regulamin dystrybucji karnetów
- Zasady rezygnacji i zwrotów z imprez MCP
- Informacje nt. Cuore Rossonero
- MCP na Facebook
- MCP na YouTube

 Aktualności

Autobiografia Carlo Ancelottiego

Przypominamy, że trwa przedsprzedaż autobiografii Carlo Ancelottiego "Nienasycony Zwycięzca", której patronatem jest Milan Club Polonia.Carlo Ancelotti w swojej książce: „Wahałem się, kogo w finale LM wystawić na pozycji napastnika, Gilardino czy Inzaghiego”

W autobiografii „Nienasycony zwycięzca” Carlo Ancelotti pisze o wielu trenerach i piłkarzach, których spotkał w trakcie swojej długiej kariery. Wspomina między innymi zwycięski dla Milanu finał Ligi Mistrzów z 2007 roku, w którym dwie bramki zdobył Pippo Inzaghi. Jak pisze szkoleniowiec, występ napastnika do ostatnich chwil stał pod znakiem zapytania.

Przypominamy, że dzięki patronatowi nad książką we współpracy z wydawnictwem SQN przygotowaliśmy specjalny kod rabatowy dla czytelników naszego portalu do wykorzystania na www.labotiga.pl/carlo-ancelotti:
- z kodem MCPANCELOTTI rabat -25%
- cena po obniżce: 29,93 zł
- wysyłka od 29 kwietnia

Fragment książki o zwycięskim dla Milanu finale Ligi Mistrzów w sezonie 2006/2007:

Ateny, nadchodzimy! Chłopcy, mówiłem, że tak to właśnie będzie. Galliani padał z wycieńczenia, ręce odmówiły mu posłuszeństwa. Dorobił się zakwasów przy dokręcaniu tych wszystkich śrubek w mojej ławce. Zapanowała trudna do opisania euforia. Wiedzieliśmy, że Puchar Europy należy już do nas, Liverpool zaś wiedział, że jest z góry skazany na porażkę. Na kilka godzin przed finałowym meczem wahałem się tylko w jednej kwestii. Nie wiedziałem, kogo wystawić na pozycji napastnika, Gilardino czy Inzaghiego. Alberto czuł się już lepiej, ale Pippo to Pippo. Zapewne nikt z nich się teraz do tego nie przyzna, ale przed meczem kilku zawodników przyszło do mnie z pytaniem:

– Chyba nie rozważasz wystawienia Pippo, co? Przecież jest w koszmarnej formie…
Faktycznie, Inzaghi wydawał się już na wpół martwy, ja wiedziałem jednak, że te dwa wieczory należą do niego. Przed tego rodzaju spotkaniami trener przyjmuje pewnie dosłownie wszystkich, bo każdy prosi o miejsce w składzie – nawet jeśli akurat porusza się o kulach. Wszyscy są gotowi wybiec na boisko i grać od pierwszej do ostatniej minuty. Postawiłem na Inzaghiego, a on dał nam Puchar Europy, strzelając dwie bramki.
Z samego meczu nie pamiętam zbyt wiele, doskonale natomiast przypominam sobie, co działo się potem. Byliśmy w hotelu, nad wielkim i luksusowym basenem, gdzieś na przedmieściach Aten. Na imprezę zaproszono mniej więcej setkę gości. Gdy ludzie spoza drużyny wreszcie sobie poszli, zebraliśmy się nad brzegiem basenu, gdzie znajdował się niewielki bar dla hotelowych gości – w sumie była to taka mała budka. Osuszyliśmy go w pięć minut. Nie oszczędziliśmy ani kropli alkoholu. Whisky, Sambuca, rum, grappa, piwo – wszystko zniknęło w jednym zbiorowym gardle. Ci, którzy trzymali się jeszcze w pionie, zaczęli przyjmować zakłady o to, kto pierwszy wpadnie do basenu. Wszystkim nam groziło utonięcie. Potykaliśmy się o własne nogi, ale nie mieliśmy zamiaru kończyć imprezy. Byliśmy najlepszą klubową drużyną Europy, więc staraliśmy się trzymać fason; nikt nie wpadł do basenu, choć kilka osób padło na okalający go asfalt, co okazało się chyba nawet bardziej bolesne. W pewnym momencie Serginho zarzucił mi ręce na szyję i ze łzami w oczach wyznał:
– Carlo, jesteś moim ojcem.
Zacząłem szybko liczyć w głowie. Nie, to niemożliwe.
– Sergio, co ty wygadujesz? Przecież jesteś starszy ode mnie…
– Jesteś moim tatą.
– Nie, Sergio, naprawdę nie jestem.
Za brzydki jesteś, żeby być moim synem.
– Tato!
– Daj spokój. Jak, do licha, miałbym to wyjaśnić dwójce moich prawdziwych dzieci, Katii i Davide?
Wtedy Serginho zaczął mi mierzwić włosy, zachowywał się trochę jak trzylatek. Jakim cudem byliśmy w stanie zdobyć ten puchar? Puchar – biedactwo – znów wylądował w łóżku z Gallianim. Może to była jednak prawdziwa miłość…

O książce:
Piłka nożna jest jak lunch – im więcej jesz, tym bardziej jesteś głodny.
Wytrawny taktyk. Koneser dobrego futbolu. Piłkarz i trener, który nieraz musiał przełknąć gorycz porażki, ale jeszcze częściej rozkoszował się słodkim smakiem wygranej. Carlo Ancelotti – po prostu nienasycony zwycięzca. Przeżył niejedno. Pobierał lekcje botaniki od Arrigo Sacchiego. Nie nadążał za podaniami Ruuda Gullita. Hołubił Zinédine’a Zidane’a. Podziwiał Kakę. Spotykał się potajemnie z Romanem Abramowiczem, nazwał Fabio Capello „starym gburem” i chciał zjeść Jurija Żyrkowa. To tylko namiastka tego, o czym opowiada w swojej książce. Przystawka przed głównym daniem, którym jest ta autobiografia – wyśmienite dzieło z soczystymi anegdotami, przyprawione nutą autoironii i garścią dobrego włoskiego humoru. Prawdziwa uczta dla każdego kibica.

Autor: Carlo Ancelotii, Alessandro Alciato
Tytuł oryginału: Carlo Ancelotti. The Beautiful Games of an Ordinary Genius
Tłumaczenie: Bartosz Sałbut
Data wydania: 6 maja 2015
Cena okładkowa: 39,90 zł
Format: 150 x 215 mm
Liczba stron: 248 tekst 8 zdjęcia + 32-stronicowa broszura
ISBN: 978-83-7924-374-7


Dodano: 2015-05-01

Partnerzy MCP
ACMilan.PLACMilan24.comKoszulki piłkarskie
  | MILAN CLUB POLONIA - STRONA GŁÓWNA | O FANKLUBIE | AKTUALNOŚCI | WYJAZDY MCP | ZLOTY MCP | GADŻETY MCP | KONTAKT | statystyka